Pierwsza myśl po przyjeździe na Podlaski: trzeba się przewietrzyć po długiej podróży. Jeżeli nie wycieczka nad jezioro i kąpiel w Bałędziu, to może spacer dookoła jeziora?
Trasa dookoła jeziora zajmuje około 1,5 godziny spacerowym tempem. Jest to dobra aktywność fizyczna zarówno na początek, jak i zakończenie dnia. Można zabrać pieski.
Zakwaterowanie na Podlaskach 12
Wczesnym popołudniem wyruszamy z domu na Podlaskach 12. Kierujemy się polną drogą do szerokiej szutrowej drogi prowadzącej z Berżnik do przejścia granicznego. Jest to tak zwana szosa adelińska wiodąca w kierunku na Wiejsieje. Nazwa pochodzi od Adelinu (czy też Adelina), innego przysiółka Podlasek, który jednak na mapach umiejscowiony został w zupełnie innym miejscu. Być może ktoś ze starszych mieszkańców wyjaśni tę zagadkę?
Szosą adelińską często poruszają się miejscowi z obu stron granicy, a czasami transporty drewna z wyrębu lasu. Odbija od niej kilka leśnych ścieżek prowadzących na dłuższe trasy spacerowe, z których niektóre są oznaczone jako szlaki turystyczne. Tym razem jednak kierujemy się w stronę pasa granicznego, a więc po dojściu do szosy skręcamy w lewo. Po lewej stronie kawałek lasu, za nim pola. Po prawej ciągnie się linia lasu i tak aż do pasa, przy którym skręcamy ku jezioru.
Można wprawdzie przejść granicę i iść głębiej przez Litwę, jednak leśna droga wokół jeziora jest o wiele przyjemniejsza. Dochodzimy do miejsca, w którym pas graniczny schodzi do wód Bałędzia. Odbijamy nieco na stronę litewską i dalej w las, równolegle do linii brzegowej Balandisu.
Wycieczka na litewską stronę
Bezpośrednio przy jeziorze znajdują się prywatne miejsca na biwak. Często bywają tu Litwini, szczególnie w letnie popołudnia i wieczory. Ale jest dziko i spokojnie: domki letniskowe do wynajęcia i leśne dacze znajdują się w zupełnie innym kierunku, za Aradninkai - nad jeziorami Seliovinis, Naudoris, Veisiejis (Jezioro Wiejsiejskie), Zapsys i nad rzeką Zapsė (spływy kajakowe). Eksploracji tamtej okolicy dokonaliśmy już wcześniej, najpierw na rowerach, a później pieszo. Tereny doskonałe na lekko męczący trekking, odległości też potrafią być spore.
Tymczasem na skrzyżowaniu leśnych dróg ponownie skręcamy w lewo i dalej już prosto przed siebie. Między drzewami ciągle połyskuje tafla wody. Co jakiś czas zejścia do wody. Są też pomosty.
Spacer wzdłuż granicy litewskiej
Niedługo później wracamy do pasa granicznego w miejscu, w którym granica polsko-litewska schodzi na ląd. Po obu stronach słupków wiedzie droga - ta na Litwie jest bardziej wydeptana.
W tym miejscu można wybrać dłuższy wariant spaceru. Kontynuując marsz wzdłuż pasa granicznego, kilka kilometrów dalej napotkamy ścieżki do lasu po polskiej stronie. Rok temu spotkaliśmy tam łosia. Po przejściu przez las odnajdziemy się na jednej z głównych wiejskich dróg wiodących przez Podlaskowe pola. Łatwo będzie wrócić do tzw. Krzyża, a następnie do domu. Całość zajmie wtedy 2 h - 2,5 h dość intensywnego marszu (wliczając w to odcinek wokół jeziora, który już przeszliśmy), zatem jest to wysiłek, który może przyjemnie zmęczyć.
Kto woli krótszą trasę, powinien od razu po dotarciu do pasa przejść na polską stronę i dalej wśród pól i widocznych zabudowań do głównej podlaskowej drogi. Stąd już blisko do naszej bazy wypadowej na Suwalszczyźnie. To rozwiązanie wybieramy, gdy chcemy tylko się przewietrzyć albo w upalne bądź duszne letnie popołudnia. Bo choć duża cześć trasy przebiegała w zacienionych leśnych zagajnikach, a od wody czuć było rzeźki powiew, możemy nie mieć ochoty na bardziej ekstremalny wysiłek. Opisany szlak można bez problemu pokonać rowerem - najlepiej trekkingowym bądź górskim, ale miejski też sobie poradzi. Fani turystyki na dwóch kółkach będą zadowoleni, bo trasy rowerowe okolicach Berżnik i Sejn, a także na Litwie oferują obfitość wrażeń.
Powrót nad Bałędź i do domu na Podlaskach
Komu spieszno, by napić się kwasu chlebowego i odpocząć na leżankach, ten kieruje się prosto do miejsca zakwaterowania. Ale inni nie wyobrażają sobie innego zakończenia dłuższej czy krótszej przechadzki, jak tylko kąpiel w jeziorze Bałędź. Takie orzeźwienie zarówno w chłodne czy gorące dni to najlepszy sposób na regenerację organizmu. Dlatego decydujemy się dołożyć kolejne kilkaset metrów, a może niecały kilometr i jakieś dodatkowe 20 - 30 minut, aby zejść nad brzeg i na dobranoc zanużyć się w wodach Bałędzia.
Comments